Rasizm a la polonaise? Ku pamieci Maxwella Itoyi

Dzisiaj mija kolejna, czwarta rocznica śmierci Maxwella Itoyi pochodzącego z Nigerii obywatela RP, który został śmiertelnie postrzelony przez polskiego policjanta na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie 23 maja 2010 roku.

Siedzę na śmiertelnie nudnym panelu wokół książki dotyczącej prawa do uzasadnienia podczas kolejnej naukowej konferencji poświęconej teorii krytycznej. Międzynarodowi akademicy, wszyscy biali, jedna kobieta, prężą się i wdzięczą, cytując wyłącznie innych białych autorów, na ogół zmarłych lub ledwo żywych, których nikt na pewno nie postrzeli ani nie zabije za próbę deliberatywnego działania komunikacyjnego podczas konfliktu w przestrzeni publicznej. Czarni akademicy mają inne doświadczenia. Prof Henry Gates Jr, wykładowca Columbia University w Nowym Jorku, został 5 lat temu brutalnie zatrzymany na progu własnego domu, dokąd wracał wieczorem po ciężkim dniu pracy. Biały policjant najwyraźniej uznał, że czarni nie mogą przecież mieszkać w tak zamożnej dzielnicy i na wszelki wypadek powalił kolorowego i zawiózł na tzw. Dołek.

Angela Davis, ponad 40 lat temu zwolniona z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles za przynależność do Partii Komunistycznej i Czarnych Panter, następnie pomówiona o udział w zamachu na sędziego, aresztowana przez prawie rok, więziona w izolatce i wreszcie uniewinniona na początku lat 70-tych, została niedawno na powrót zatrudniona w swojej dawnej Alma Mater. To nie jest dowód na koniec rasizmu. To jest natomiast przykład innego scenariusza, przezwyciężania rasizmu, czasowego, z którego również możemy czerpać w poszukiwaniu opozycji. Cztery lata temu policja gospodarcza miasta stołecznego warszawy postanowiła tymczasem się nie certolić i strzelać od razu. Jak odnotowała filozofka Monika Bakke, przypadkiem również obecna w okolicach Stadionu, policjant twierdził, że sięgnął po broń, ponieważ „Czarny głośno mówił i intensywnie gestykulował”. To jest poważna lekcja dla nas wszystkich, by uważać, jak się mówi i gdzie się trzyma ręce, gdy policjant sięga po broń.

W całej tej sprawie pomimo licznych wysiłków wdowy, Moniki Itoyi, która została z trójką malutkich dzieci na kilku metrach kwadratowych, nie ukarano ani nawet nie upomniano nikogo. Warszawskie sądy i warszawska policja hurtem uznały, ze policjant nie był winny, skoro występując w grupie wobec kilku nieuzbrojonych kolorowych sprzedawców nielegalnych podróbek butów Nike czy Adidasa, sięgnął po broń i strzelił do człowieka ze skutkiem śmiertelnym. Trudno się niestety było spodziewać innego procesu decyzyjnego po policjantach, których przełożony komendant twierdził, cytuję z pamięci, że „stołeczna policja rozwiązała już problem rasizmu, ponieważ zatrudniła jednego (słownie: jednego) czarnoskórego policjanta z Nigerii”.

Proszę mnie źle nie zrozumieć, uważam Polskę ogólnie za dość wyluzowany kraj, w którym coraz więcej czarnych imigrantów pierwszego pokolenia z Afryki zajmuje wysokie instytucjonalne pozycje (w Sejmie, narodowych centrach kultury, radach miast, mediach etc). W takiej Austrii, gdzie ostatnio spędzam sporo czasu, większość tych sytuacji jest nadal nie do pomyślenia. Ale jednak – kiedy komendant stołecznej policji uważa tokenizm za przezwyciężenie rasowej dyskryminacji i kiedy system sprawiedliwości nie jest w stanie orzec winy zabójcy wyłącznie dlatego, że zastrzelono kolorowego obywatela, to musimy zapytać o to, jak mają się nie tylko nasza edukacja i instytucje, ale również teoria społeczna i strategie przeciwdziałania i zapobiegania takim sytuacjom.

Mam szczerą nadzieję, że w kolejnych latach znajdą się proceduraliści i proceduralistki, które – jak prof. Monika Płatek w sprawie Maxwella Itoyi- nie tylko natychmiast zaangażują się w pomoc i wsparcie, ale też podejmą wysiłek wytwarzania dyskursu teoretycznego, który pozwala się nie tylko refleksyjnie odnosić do zbrodniczych sprzeczności późnego kapitalizmu, ale tez generuje linie ujścia w kierunku innego, sprawiedliwszego systemu.

Na zakończenie dodam, że podobnie jak bell hooks czy nieodrodna spadkobierczyni Marcusego i Adorno, Angela Davis, uważam, że rasizm, klasizm i seksizm wystepują wyłącznie razem, jako wielogłowa hydra, której skutecznie przeciwstawić się może tylko równie wieloznaczna hybryda teorii i emancypującej praktyki, w której empatia łączy się z krytyka, a materializm jest nie tylko historyczny, ale też dialektyczy i feministyczny. Tego sobie i innym życzę, pochylam głowę nad grobem Maxwella Itoyi, którego losu, mam nadzieję, nie podzielają inne osoby w Polsce i na świecie. Niech spoczywa w spokoju i niech nic podobnego nie wydarzy się nigdy więcej.

fot. arcsi

One thought on “Rasizm a la polonaise? Ku pamieci Maxwella Itoyi

  1. […] słów upamiętniających czwartą rocznicę zabójstwa Maxwella Itoyi, ucieszyłam się znajdując tekst Ewy Majewskiej. Jedyny, jaki udało mi się znaleźć. Szacunek za pamięć. Jednak gdzieś w połowie tekstu […]

Skomentuj Różycka: „Niech płoną znicze i komisariaty” – w odpowiedzi na tekst Ewy Majewskiej | Codziennik Feministyczny Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *